- A skąd to mam wiedzieć?!- zapytał oburzony.- Nie widziałem jej od tygodnia.
- Nie kłam. Wiem o wszystkim.- trener jakimś cudem wszedł do środka.
- Ale ja naprawdę nie wiem gdzie ona jest.- dalej trzymał się swojej wersji wydarzeń.- Ale musi mieć jakiś powód skoro uciekła z domu.-uśmiechnął się głupkowato.- A teraz do widzenia.-popchnął go w stronę drzwi. Łukasz zaczął się z nim przepychać i w końcu to Bartek wylądował na stojaku na parasole, a Kruczek zaczął penetrować dom niedoszłego szwagra. Wleciał z impetem do pierwszego lepszego pokoju, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Tośka leżała na łóżku i kompletnie nie kontaktowała.
- Co Ty jej dałeś?!-brat dziewczyny rzucił się na Bartka.- Odpowiedz!- wycedził i chwycił go za koszulę.
- Spokojnie..Łapki przy sobie.-odepchnął go.- Myślisz, że jak jesteś trenerem kadry narodowej, to Ci wszystko wolno? Otóż mylisz się, kolego. I nie zdziwię się, jak Tośka ucieknie Ci z tej Finlandii.- z twarzy nie znikał mu cwany uśmieszek. Łukasz udał, że ostatnich zdań w ogóle nie słyszał. Nie miał zamiaru kłócić się z tym debilem. Wziął dziewczynę na ręce i bez zbędnych ceregieli zabrał ją do samochodu.
- Jeśli jeszcze raz się do niej zbliżysz, to pożałujesz!- rzucił na koniec po chłopaka i odjechał z piskiem opon.
- Mamo.. Płacz tu nic nie pomoże!- 35-latek powoli wychodził z siebie. Owszem, też przerastała go powoli ta sytuacja, ale chciał znaleźć jak najlepsze wyjście z tej sytuacji.- Trzeba coś postanowić. Ja jej nie mogę ze sobą zabrać.- wiedział, że akurat ten pomysł jest najgorszy ze wszystkich.
- Jak to nie możesz?! - kobieta podniosła głos.- Łukasz, nie zapominaj, że..
- Tośka musi jechać na odwyk, posłuchaj mnie chociaż raz! - też już nie wytrzymał i najzwyczajniej w świecie wybuchnął.
- Nie, nie zgadzam się! We wtorek jedzie z Tobą do Gdyni i co dalej? - zmieniała nieco temat, wcześniej ocierając łzy. Kruczek głośno westchnął i próbował to wszystko poukładać sobie jakoś w głowie.
- W środę rano płyniemy do Helsinek, a potem jedziemy samochodami do Vuokati. Nie chcę, żeby Tośka leciała samolotem z chłopakami. - wyjaśniał.- Do Polski wracamy 18, żeby za kilka dni z powrotem znaleźć się w Kuusamo.- skończył przedstawiać po krótce plan na listopad. - Ale nie mogę obiecać, że jej upilnuję..- dodał już ciszej i zakrył twarz dłońmi. Był zły na rodziców, że zrzucili na jego barki taką odpowiedzialność. Dobrze wiedział, że na głowie ma zbyt wiele rzeczy i czasem zapomina nawet zadzwonić do żony, a teraz będzie musiał opiekować się 17-latką, która jest uzależniona od narkotyków. Ale on przecież lubił wyzwania. Tylko jeśli Tośka narobi zamieszania w kadrze to kolorowo nie będzie..
- Dziękuję.- uśmiechnęła się słabo i poszła zobaczyć, jak czuje się jej córka. Antonina siedziała na parapecie i tępo wpatrywała się w okno. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Rozczochrane włosy, rozmazany makijaż, zapuchnięte od płaczu oczy i wymięte ubrania charakteryzowały teraz niebieskooką brunetkę. Była zagubiona i nieszczęśliwa.
- Tosiu..- kobieta podeszła do niej i położyła rękę na jej ramieniu. Dziewczyna aż podskoczyła ze strachu.
- Wyjdź stąd.-powiedziała cicho unikając jednocześnie wzroku matki.- Nie słyszysz?!- tym razem krzyknęła, widząc, że rodzicielka ani myśli opuścić jej pokój.
- Musimy porozmawiać.- pani Aleksandra była stanowcza.- Do wtorku masz zakaz wychodzenia z domu. Potem zabiera Cię Łukasz.. Masz być posłuszna i nie sprawiać mu kłopotów, a jeśli jeszcze raz skontaktujesz się z tym dealerem, to inaczej sobie pogadamy! A to już nie należy do Ciebie. - kobieta zabrała telefon, który znajdował się na biurku i wyszła. Tośka wzięła do ręki poduszkę i rzuciła nią z całej siły w drzwi.
- Zwariuję!- szybko dorwała laptopa, którego jeszcze nikt jej nie zabrał i skontaktowała się ze swoim chłopakiem. Była przerażona wizją wyjazdu z Buczkowic i musiała jakoś zdobyć amfetaminę. Bartek musiał ją przynieść. Po prostu musiał.
- Zapomniałam jeszcze o tym.- do pokoju ponownie weszła jej matka i zabrała komputer. Na szczęście dziewczyna zdążyła wylogować się z facebooka, więc rodzicielka kompletnie nie znała jej planów na najbliższe godziny. 17- latka usiadła na łóżku i zastanawiała się, jak wydostać się z domu. Była bardzo zdeterminowana.
Wieczorem, gdy rodzice już spali, podeszła do okna i sprawdziła czy jej plan ucieczki jest w miarę bezpieczny. Gdy wszystko według niej grało, założyła kurtkę i buty, i już po chwili była na polu. Od domu Bartka dzieliło ją tylko 20 minut.
- Wiedziałem, że przyjdziesz.- powiedział, gdy cała zdyszana wpadła do jego domu.
- Masz? - od razu przeszła do konkretów.
- Spokojnie... Przecież miałaś ładnie poprosić.- przypomniał jej cwanie się przy tym uśmiechając. Wiedział, że ma ją teraz w garści. Była na głodzie i tylko dla jednej głupiej działki zrobiłaby wszystko.
- Proszę...- wydusiła wysilając się na uśmiech.
- Coś nie bardzo się starasz. - pokręcił głową i pomachał jej przed oczami niebieskimi tabletkami.- Uśmiechnij się, Gwiazdko.- dodał widząc jej skwaszoną minę.- Oj, ale to Ci chyba pomoże - wyszedł, żeby po chwili wrócić z sokiem pomarańczowym.
- Ucieknijmy stąd, błagam... Ja tak dłużej nie wytrzymam..- mruknęła i wypiła jednym duszkiem zawartość szklanki.
- Wiesz, że to niemożliwe.- odparł bawiąc się jej włosami.
- Bartuś, przecież dla nas nie ma rzeczy niemożliwych.- przysunęła się do niego i delikatnie pocałowała. Nagle zapragnęła bliskości i poczuła się dziwnie zmęczona. 22- latkowi spodobał się taki obrót sprawy. Położył ją na łóżku i zaczął błądzić ustami po jej szyi. Szybko zdarł z niej bluzkę i dobierał się do jej spodni. Nie opierała się niczemu. Nie była do końca świadoma, więc tym bardziej nie chciała przerywać tej chwili. Pragnęła go?
Przepraszam.. Wytłumaczę Ci wszystko w czwartek.
Hanka siedziała w swoim pokoju i tępo wpatrywała się w sufit. Dużo myślała o tym, co ostatnio się wydarzyło i zastanawiała się, czy powiedzieć Kamilowi prawdę. Ostatecznej decyzji jednak nie podjęła, ale musiała do niego napisać. Wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju.
W czwartek?
Ucieszyła się, widząc na wyświetlaczu swojego Smartfona odpowiedź.
Tak, braciszku :)
Tośka chodziła po pokoju i dopakowywała ostatnie rzeczy do walizki.
- Może jakoś przeżyję..-powiedziała do siebie i wyciągnęła opakowanie, które dostała od Bartka.- Ale z Tobą na pewno.- uśmiechnęła się do białego proszka.
- Gotowa? - do pokoju weszła jej matka. Tośka szybko schowała amfetaminę.
- Tak, zaraz schodzę - odparła chłodno. Po chwili rzeczywiście była na dole, a tam czekał na nią Łukasz.
- Masz się stosować do jego poleceń, zrozumiano?!- usłyszała jeszcze od ojca. Wywróciła tylko oczami i wyszła z domu. Wolała tam zaczekać na brata niż słuchać kolejnych morałów, od których robiło jej się niedobrze.
- Tośka, Tośka.. W coś tyś się wpakowała..Czeka nas rozmowa.- 35-latek popatrzył na nią znacząco, zanim weszli do samochodu.- Pojedzie z nami jeszcze Gębala, Klimowski i Sobczyk.- poinformował ją, gdy byli już w środku.- Powinnaś ich kojarzyć.
- Jasne.- mruknęła i założyła na uszy słuchawki. Na szczęście MP4 nikt jej jeszcze nie odebrał. Miała ochotę na kolejną dawkę narkotyku, ale musiała się powstrzymać, bo gdyby brat zobaczył ją w euforii, to na pewno zorientowałby się, co jest grane, a wtedy kolorowo już by nie było.
- Tośka, a coś ty taka małomówna?- Sobczyk próbował nawiązać z nią rozmowę, jednak bez skutku. Dziewczyna odwróciła się w stronę szyby i przymknęła powieki. Nawet nie musiała udawać, że śpi, bowiem po kilku minutach rzeczywiście odpłynęła do krainy Morfeusza.
- Haniu, co się dzieje? - kobieta nie mogła już patrzeć na zachowanie swojego najmłodszego dziecka. Brunetka zawsze optymistycznie podchodziła do życia, nie przejmowała się byle czym i co ważne była bardzo wygadana. Ostatnio jednak nie przypominała siebie. Chodziła przygaszona i trudno było nawiązać z nią kontakt. Ewidentnie coś ją gryzło.
- Nic, mamuś.- uśmiechnęła się słabo.- Jadę do Zakopanego rzuciła po chwili. Początkowo miało jej nie być na konferencji WagrafTeamu, ale po dłuższym namyśle zmieniła zdanie. Nie mogła już usiedzieć w domu. Liczyła, że może tam w końcu ktoś zauważy, że na tym świecie żyje Hanna Stoch.
Bez problemu dostała się do hotelu Belvedere. Wszyscy ją tam w końcu znali. Usiadła w ostatnim rzędzie i czekała na rozpoczęcie konferencji. Krzysiek od razu ją dostrzegł i pomachał. Uśmiechnęła się do niego, a następnie znowu pogrążyła się w swoich myślach. Z transu wybudził ją dopiero czyjś głos wypowiadający ze zdziwieniem jej imię. Podniosła do góry głowę i spojrzała również zaskoczona na niego.
- Widzę, że sobie o mnie przypomniałeś.-odparła z wyrzutem.
- O co Ci chodzi?- nic tego nie rozumiał.
- O nic.. Przepraszam.- zrobiło jej się głupio, bo nie potrzebnie na niego naskoczyła.- Wiem jak jest.- wysiliła się na uśmiech.- Ale widzę, że w końcu odwiedziłeś fryzjera.- zmieniła szybko temat, czochrając go po włosach.
- Ala mnie zmusiła.- wymamrotał pod nosem.
- Ala..- westchnęła.- Widzę, że tylko z jej zdaniem się liczysz.- dodała już ciszej. Nie powinna się jednak temu dziwić. W końcu od jakiegoś czasu byli parą i to ona była ważniejsza od Hanki. 20-latce było tylko przykro, że ostatnio Kuba ją olewał i już nawet nie pamięta kiedy ostatnio ze sobą rozmawiali. A przecież kiedyś to była para nierozłącznych przyjaciół. Wszystko robili razem i wszędzie razem bywali. Znajomi ciągle im tylko dogryzali, że wyglądają jak stare dobre małżeństwo. Niestety nagłe pojawienie się Ali, wywróciło ten świat do góry nogami.
- A ubrać też Ci się tak kazała?- zapytała po chwili ciszy mierząc go z góry na dół. Popatrzył na nią dziwnie.
- Hanka, o co Ci chodzi?- kompletnie jej dziś nie rozumiał. Miał na sobie hawajską koszulę i szarą marynarkę, a do tego sztruksowe spodnie i adidasy.
Od krótkiej wymiany zdań w hotelu Belvedere z Kubą nie zamieniła już ani słowa więcej. Coraz bardziej się od siebie oddalali i nie była z tego powodu szczęśliwa. Nie chciała stracić przyjaciela.. Siedziała właśnie na lotnisku i czekała na lot do Helsinek. Wokół niej panował istny harmider. Krzysiek oczywiście dogadywał kolegom, którzy ciągle się wkurzali, Maciek romansował z kimś przez telefon, a inny czytali jakieś gazety. Kuby nigdzie nie widziała, a Kamil konwersował ze Stefkiem. Postanowiła podejść w końcu do brata.
- Pogadamy?- zapytała niepewnie.
- Teraz?- był trochę zdziwiony.
- Nie no, ok. Możemy potem.- odwróciła się na pięcie i chciała wrócić do poprzedniej czynności.
- Nie, miejmy to już za sobą.- złapał ją za rękę. Co prawda uważał, że lotnisko to nie jest dobre miejsce na załatwianie prywatnych spraw, ale skoro Hani zależało..
- Przepraszam...- zaczęła, gdy znaleźli jakieś w miarę spokojne miejsce. - Wiem, że nie miałam prawa na Ciebie naskakiwać, niczemu przecież nie jesteś winien..- kontynuowała.
- Chyba jednak jestem. Nie mogę poruszać tematu Twojej przyjaciółki.- odparł widząc jej pytającą minę.
- Ale to nie tak.- broniła się.
- Nie tak?- powtórzył za nią.- Hanka, litości! Zapytałem tylko, co u Klary, a Ty na mnie wybuchnęłaś, powiedziałaś, że mam się nią nie interesować... Powiesz mi w końcu o co chodzi?! Co Cię nagle ugryzło?!- podniósł głos.- Pokłóciłyście się?- dodał już spokojniej.
- Nie.
- Więc? Dlaczego ona przez pół roku nie daje znaku życia? Nawet na ślub nie przyjechała.- zauważył.
- Bo miała swoje powody.- odparła cicho. Kamil jednak wszystko słyszał.
- Powody?- powtórzył.- Hanka, mów do mnie jaśniej!- miał już dość tych wszystkich zagadek.
- Oj, nieważne- machnęła ręką i chciała odejść.
- Hanka!- złapał ją za ramię.- O co tu chodzi?- zapytał po raz kolejny i z niecierpliwością czekał na jakąkolwiek odpowiedź. Dostrzegł na twarzy siostry zakłopotanie i teraz już był pewien, że to co przed nim ukrywa, to nie jest jakaś błahostka. Tylko do licha, dlaczego nie mogła mu o tym powiedzieć? Przecież byli zżyci, ufali sobie i zawsze pomagali!
- Klara już tu nie wróci. Zostaje na stałe w Szwajcarii. I lepiej będzie jak zapomnimy o jej istnieniu.- rzuciła po chwili i nie czekając na jego reakcję, odwróciła się na pięcie i zniknęła z pola widzenia.
Po chwili z głośników usłyszeli, że mogą już wchodzić do samolotu. Stoch ucieszył się z takiego obrotu sprawy, bo liczył na dokończenie rozmowy. Hanka jednak miała już tego dość.
- Nie drąż tematu, proszę. Więcej i tak Ci nie powiem, bo nie wiem. - skłamała.
CDN
Emma i Ann! :))
Bardzo dziękuję za pierwsze opinie:). Tak będzie się działo, będzie zabawa i będą kłótnie :D. Tośka da im nieźle popalić ;)
A co do skocznych bohaterów, bez obaw, niedługo przez moją bajkę przewiną się też zagraniczni skoczkowie, którzy narobią jeszcze większego rabanu, a szczególnie taki jeden ;)
Kolejny rozdział pewnie w okolicach niedzieli/poniedziałku. Zależy jak mi pójdzie przepisywanie i dopracowywanie tekstu ;)
Pozdrawiam! ;)